Na różnego rodzaju grupach FB i forach często pojawiają się pytania z załączonym linkiem i prośbą o ocenę, oraz standardowe "Na co jeszcze zwracać uwagę przy zakupie?". Najprostsza odpowiedź - na wszystko. To dotyczy nie tylko Accorda, ale i jakiegokolwiek innego samochodu. Niżej postaram się jednak opisać, gdzie zaglądać i na co patrzeć w 4. genie.
Za "model" posłużył mój ostatnio zakupiony "gruz". Auto kupione za bardzo niską kwotę, w bardzo słabym stanie - i dlatego idealnie się nadaje do opisania różnych bolączek modelu ;) Jest to sedan z rynku europejskiego, rocznik 1992, silnik 2.0.
Zacznijmy od boku.
1. Najbardziej wrażliwy punkt tego auta czyli PROGI. Konkretniej, końcówki progów. Auto wyposażone jest w plastikowe nakładki, które nie tylko przyczyniają się do szybszego gnicia progu (poprzez magazynowanie błota i wilgoci blisko blachy), ale też świetnie maskują rdzę - oczywiście na pierwszy rzut oka. W sedanie i aerodecku często razem z progiem gnije też wąski pasek blachy między nadkolem, a drzwiami. Zdarza się, że korozja wchodzi aż do wnęki drzwi. Problem ten nie dotyczy coupe (bo tam zwyczajnie nie ma drzwi z tyłu). Jednak do coupe nie ma dedykowanych reperaturek, więc ewentualna naprawa blacharska może wymagać nieco "artyzmu" :) Uwaga też na wzmocnienia progu - jeśli są, to warto na próbę powoli podnieść auto i obserwować co się dzieje - może się zdarzyć, że lewarek zwyczajnie "wejdzie" w próg...
2. Jak progi, to i sierpy nadkoli oraz narożnik przy tylnym zderzaku. Bardzo często widzi się tutaj zgniliznę. Na pocieszenie - akurat tutaj naprawa blacharska jest bardzo prosta, więc jeżeli zgnite jeest tylko poszycie zewnętrzne, można to ogarnąć bez większego problemu. Trzeba tylko być ostrożnym, bo blachy poszycia wewnętrznego są tutaj dość blisko i spora szansa, że tam też już będzie zgnite - a wtedy naprawa może już być nieco trudniejsza.
3. W to miejsce - przód progu - ciężko zajrzeć, bo jest zakryte plastikową osłoną progu, chlapaczem i nadkolem wewnętrznym. Lubi się tam gromadzić błotko, ale nie jest to aż tak wrażliwy punkt jak progi z tyłu.
Zarówno do progów, jak i nadkoli tylnych można czasami kupić reperaturki do sedana i aerodecka (np. z Allegro). Do coupe - reperaturek dedykowanych brak. Zalety - spasowanie zwykle jest na dość dobrym poziomie (Klokkerholm, Mekonomen), jednak blacha nie jest zbyt gruba. Do coupe można zaadaptować reperaturki z aero/sedana, ale trzeba je oczywiście troszkę przerobić. Uwaga! Do naprawy progu potrzeba dwóch reperaturek (górna i dolna). Górne raczej ciężej dostać, dolne - nie kosztują wiele, bo konstrukcja dość prosta. Ceny reperaturek progów - 60-100zł za sztukę (potrzeba 4 na całe auto), nadkola tylne - 70-150zł.
4. Listwy boczne. Problem dotyczy całej gamy Accordów. W USDM jest nieco mniejszy - tamtejsze listwy były w całości z tworzywa, jednak czasem mają nieco wypaczony kształt oraz tracą kolor (robią się szare) - na szczęście łatwo to ogarnąć. Gorzej w przypadku "europejczyków". Tutaj listwy miały metalowy rdzeń, który lubi rdzewieć. Zwykle gniją na końcach, ale zdarza się, że od wilgoci rozklejają się też spody. Zamienniki właściwie NIE istnieją. Jedyna szansa - naprawa (dość trudna ze względu na obrabiany materiał) lub wymiana na używki z drugiej ręki. Problemem jest dostępność - no i cena, bo świadomy sprzedający za komplet w stanie idealnym może bez oporu życzyć sobie 300-600zł. Szczególnie dotyczy to poliftów.
5. Ramki drzwi. Uszczelki na drzwiach lubią się wypaczyć i przepuszczają wodę, która stoi w okolicach "trójkąta" i powoduje gnicie ramki drzwi tuż za lusterkiem. Naprawa nie jest zbyt trudna, ale jest nieco uciążliwa ze względu na konieczność demontażu chromowanych listew - łatwo je przy tym uszkodzić. Rdzy może nie być widać na pierwszy rzut oka, trzeba odchylić lub zdjąć uszczelki, żeby sprawdzić stan faktyczny.
6. Wlew paliwa, punkt ważny z trzech przyczyn. Pierwszy, najmniejszy problem - plastikowy zatrzask czasami się zaciera lub pęka, przez co klapka wlewu paliwa nie otwiera się po pociągnięciu dźwigni wewnątrz auta - trzeba ją podważyć, żeby dostać się do wlewu. Na dobrą sprawę nie wpływa to jednak na wartość samochodu. Problemem - znowu! - jest rdza. Blacha w tym miejscu lubi zgnić (bo nie każdy myjąc samochód czyści też okolice wlewu z tłustego osadu), a jest tam ciasno i wyprofilowanie w trakcie naprawy może być nieco uciążliwe. Trzeci aspekt - jeśli gnije blacha z zewnątrz, to najprawdopodobniej zgniła też metalowa rura prowadząca do baku. Towar w dobrym stanie mocno deficytowy. Naprawa - średnia trudność, ale trzeba to zrobić bardzo pewnie, żeby nie doprowadzić do wycieków.
7. Antena elektryczna. Często ten element nie działa lub działa nie tak jak powinien - przeskakuje, nie chowa się do końca itp. Są uniwersalne zamienniki, które można W MIARĘ dopasować. Lepiej jednak zaopatrzyć się w działającą używkę - koszt ok. 250zł. Ponadto, w polifcie czasami zdarza się, że rdzewieje chromowana osłonka uszczelki - problem ten raczej nie występuje w przedlifcie. Anteny minimalnie różnią się wizualnie, ale są w pełni wymienne. Uszkodzony mechanizm można też naprawiać poprzez wymianę samego bacika - nowe można kupić już od ok. 50zł, kwestia tylko doboru odpowiedniej sztuki, która będzie pasować mechanicznie i wizualnie.
8. W końcu coś nie związanego z rdzą :) Opadający zderzak przedni. Rzadko, ale jednak - zdarza się, że ślizgi znajdujące się w zaznaczonym miejscu są już wyrobione. Trochę zabawy jest, żeby to spasować, ale na dobrą sprawę nie jest to poważny mankament.
Bok omówiony, przejdźmy do przodu.
1. Najważniejsza sprawa - lampy. Oryginalne poznamy po napisie "Stanley", na stronie o przednich lampach opisałem jak rozróżnić kształt poszczególnych lamp między rocznikami. Jeżeli coś lampy mają inny kształt niż powinny - może to świadczyć o jakiejś stłuczce z przeszłości.
2. Grill - tutaj nie ma wielkiej filozofii, trzeba tylko zwrócić uwagę na stan chromu - do przedliftów można kupić zamiennik ramki. Gorzej, jeśli zniszczony jest emblemat. W polifcie oraz przedlifcie JDM emblemat jest zalaminowany, więc nie ma tego problemu. Zniszczony chrom można odnowić (cena takiego zabiegu nie jest szczególnie wysoka) lub po prostu wymienić na używkę. Grill dostaniemy już od 50zł, więc nie jest źle.
3. Zatrzask maski - niektórzy ludzie to idioci, którzy nie potrafią zamykać maski. Przez to w tym miejscu może być lekkie wybrzuszenie blachy. Zwykle da się to naprawić bezinwazyjnie, ale jak ktoś załatwił w ten sposób pokrywę wiele lat wstecz, jest ryzyko, że pękł lakier - a to może już prowadzić do korozji.
4. W tych miejscach - nad lampami i w okolicach zawiasów - zdarza się korozja na zgrzewach blachy. Oczywiście, patrzymy na to od spodu klapy, na rant maski raczej ruda nie wychodzi, ale zdarza się i tak.
Teraz czas na tyłek.
1. Lampy tylne. Sprawdzamy pod kątem oryginalności (napis "Stanley"), zgodności z rocznikiem oraz rynkiem (jeśli auto jest z rynku USA - blenda na wąską tablicę - lampy świecą po całej długości i nie ma przeciwmgielnego. Jeżeli w USDM są zamontowane lampy europejskie, może to świadczyć o wypadkowej przeszłości - chyba, że ktoś po prostu wymienił lampy celem dostosowania do wymogów kodeksu). Przede wszystkim jednak - pod kątem szczelności. Jeśli lampa jest pęknięta, będzie parować, trzymać wilgoć i syfić się w środku. Dotyczy to przede wszystkim lamp zewnętrznych.
2. Emblematy. Sprawdzamy kompletność oraz stan chromu. Ze względu na ich konstrukcję wymagają nieco więcej uwagi przy renowacji; po chromowaniu trzeba jeszcze odmalować wnęki na czarno.
3. Listwy pod lampami. Okazjonalnie gniją. Towar dostępny raczej tylko u "rozbieraczy", na szczęście łatwy do wymiany, a i do naprawy niezbyt skomplikowany.
4. Narożniki zderzaka. Tutaj niekoniecznie wina samochodu, co właścicieli. Pod zderzakiem w "europejce" nie ma belki, przez co nawet lekkie "stuknięcie" - choćby przy parkowaniu - może się skończyć pęknięciem lub wypaczeniem zderzaka, najczęściej w narożniku. Pół biedy jeśli jest pęknięcie - to można dość łatwo zaspawać i naprawić. Jeśli jednak w tym miejscu jest wypaczony kształt, to zderzak nadaje się raczej tylko do śmietnika - naprostowanie tego graniczy z cudem.
5. W tych miejscach pojawia się rdza w autach z fabrycznym spojlerem. Szczególnie na środku. Naprawa nieco uciążliwa, bo od wewnątrz klapy te miejsca są pod użebrowaniem, ciężko tam dojść, pozostaje więc zwykle tylko piaskowanie i kąpiel w chemii.
6. Wydech - gnije i urywają się uchwyty. Nic wielkiego, zamienniki kupimy praktycznie od ręki za ok. 100zł.
Teraz szybki rzut oka pod maskę.
1. Kielichy! Bardzo lubią gnić, nie tylko w widocznej części, ale też niżej, przy łączeniu z podłużnicami. Naprawa jest bardzo, bardzo uciążliwa i kosztowna. Jeżeli jest tu dziura - lepiej sobie odpuścić, bo na naprawę tych elementów wyłożymy kwotę bardzo czterocyfrową...
2. Ściana grodziowa pod pompą hamulcową - ze względu na okazjonalne wycieki ze zbiorniczka płynu hamulcowego, lubi się tu gnieździć ruda. Podobnie jak z kielichami - ciężki dostęp = koszty.
3. Aparat zapłonowy - nierzadko poci się tutaj silnik, winny jest zwykle uszczelniacz wałka rozrządu. Raczej nie są to duże wycieki, naprawa niezbyt kosztowna i uciążliwa, ale trzeba mieć na uwadze. Ważne! Przy ewentualnym demontażu aparatu zapłonowego trzeba go potem odpowiednio ustawić względem wałka rozrządu. Da się go założyć tylko w jedną stronę - co jest oczywiste - ale trafiłem już na artystów, którzy próbowali nabić aparat na siłę i go w ten sposób uszkodzili.
4. Pokrywa klawiatury. Tutaj też lubi się pocić, dotyczy to zresztą całej rodziny F-serii. Wymiana uszczelki jest prosta i tania, warto to zrobić zaraz po kupnie samochodu - bo i tak w 99% przypadków nie obejdzie się bez zdjęcia pokrywy celem regulacji zaworów.
5. Ściana grodziowa - ogólnie, pojawia się tutaj rdza. Nie jest to aż tak częste jak w nowszych Accordach, ale warto tam zajrzeć, jeśli jest możliwość - lekko odchylić wygłuszenie.
Czas na wnętrze.
1. Najbardziej "awaryjny" element - klamki wewnętrzne. Towar mocno deficytowy, pękają dość łatwo. Naprawa - zwykle niemożliwa, zostaje tylko wymiana. A ceny idą w górę. Kiedyś można było znaleźć na Allegro za 15zł, obecnie - raczej od 50zł w górę. O ile dobrze pamiętam, klamki z 5gena wyglądają podobnie, ale różnią się nieco zatrzaskami - no i są tylko czarne. O ile z szarymi i czarnymi klamkami może nie być jeszcze tak źle - bo było u nas sporo tych Accordów - tak w przypadku wnętrza beżowego/czerwonego/kawowego trzeba już brać pod uwagę bardzo niską dostępność, a więc i wyższą cenę. Czasami schodzi też chrom z rączki, ale przez to, że ramki łatwo pękają - warto zachować nawet klamkę z uszkodzonym chromem, a nawet i ze złamaną rączką (jest to nieco irytująca operacja, ale samą rączkę da się wymienić).
2. Stacyjka. Sprawdzamy, czy kluczyk siedzi ciasno, a pozycje wskakują bez luzu. Jeśli przerywa zapłon, winą jest zwykle kostka stacyjki. Wymiana jest łatwa i tania (ok. 50zł), a sama część pasuje z wielu innych roczników (pasuje nawet z 5gena TDI), ale uwaga! Jazda z wyrobioną kostką może być skrajnie niebezpieczna - nie muszę chyba mówić, czym skończy się przerwanie zapłonu przy skręconych kołach... Zwykle (choć nie zawsze się to w ogóle pojawia) pierwszym objawem zdychającej kostki jest wariujący obrotomierz - w czasie jazdy błyskawicznie przeskakuje na 0 obrotów i z powrotem, przy czym prędkościomierz nadal wskazuje właściwą prędkość.
3. Ramka konsoli - dość uciążliwy w wymianie i trudno dostępny element. Nierzadko zdarzają się pęknięte, szczególnie w okolicach popielniczki i zapalniczki.
4. Pedały hamulca i sprzęgła. Tutaj zaglądamy szukając ewentualnych śladów płynu hydraulicznego - jeśli jest mokro, czeka nas wymiana pompki sprzęgła lub hamulca. Zamienniki kupimy już od 50zł, wystarczą na kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Można jednak kupić zestawy uszczelek Autofrena za ok. 15-20zł i zregenerować oryginalne pompki - naprawa raczej łatwa, ale wyciągnięcie pompki sprzęgła (robimy to oczywiście z komory silnika) to zadanie raczej dla osób o rączkach patyczaka.
5. Klima. Jak jest, sprawdzamy czy działa. W tych autach był jeszcze stary czynnik, jeśli klima nie działa - zostaje nam albo nabicie starym czynnikiem gdzieś "na lewo", albo wymiana uszczelek i przejście na nowy czynnik (taka operacja będzie kosztować ładnych parę stówek warsztacie). Brak klimy w mojej opinii nie jest dużym problemem - szczególnie jeśli auto wyposażone jest w szyberdach. W razie czego, można zaadaptować klimę z 5gena bądź po prostu kupić auto-dawcę z klimą - przykładem choćby ten ze zdjęcia, auto za tysiaka. Koszt robocizny może jednak zaboleć - operacja dość uciążliwa, warsztat skasuje dość sporo. Na szczęście nie ma tu za bardzo co zepsuć, więc można się za to zabrać samemu.
6. Zegarek - sprawdzić, czy działa i czy nie połamana klapka osłaniająca przyciski. Niby pierdoła, ale osobiście irytowało mnie wyciąganie go - fabrycznie siedzi dość ciasno.
Teraz przejdźmy jeszcze do innych miejsc wartych uwagi:
- podłoga bagażnika - we wnęce koła zapasowego lubi się zbierać woda, powodując gnicie. Przyczyny - zniszczone uszczelki tylnych lamp lub uszczelka klapy bagażnika. Na szczęście naprawa nie jest zbyt trudna.
- bak - zbiornika paliwa jest tutaj metalowy, często koroduje, także od środka. Renowacja jest mocno uciążliwa (ale da się to zrobić). Nowy bak kosztuje kilkaset złotych.
- szyberdach - pod kątem elektryki raczej bezproblemowy, ale warto sprawdzić, czy uszczelki są w dobrym stanie (sparciała guma może wpuszczać wilgoć do wnętrza) oraz sprawdzić przepustowość i osadzenie odpływów - jeśli wężyki odprowadzające wypadną ze swojego miejsca, będziemy mieć kałużę pod nogami z przodu.
- ramki szyb - zarówno z przodu, jak i z tyłu. Czasami pojawia się przy nich (lub pod nimi) rdza, a ich demontaż jest bardzo uciążliwy - klipsy pękają, a same ramki łatwo uszkodzić.
- "fartuchy" podłużnic - tego niestety raczej nie sprawdzimy w czasie oględzin, bo żeby dostać się do fartuchów, trzeba zdemontować przednie błotniki. Często pojawia się tutaj rdza. Naprawa nie jest uciążliwa pod warunkiem, że odpowiednio wcześnie zareagujemy!
- pas przedni - pojawia się tu rdza, może (ale nie musi) świadczyć to o jakiejś przygodzie w przeszłości (laikowi może być ciężko w czasie oględzin ocenić, czy pas przedni ma fabryczny kształt)
- podłoga - tutaj nie ma większego strachu. Generalnie podłoga w tych autach bardzo rzadko gnije, nie powinno być więc większych obaw. Na pewno jednak zaglądając pod auto znajdziemy sporo rudego nalotu - głównie na elementach zawieszenia, ale jest to kwestia czysto estetyczna. Oczywiście, poza drążkami kierownicy i łącznikami stabilizatorów!
- tylna klapa - gnije bardzo często w autach ze spojlerem, zdarza się też korozja nad lampami w aerodecku.
- tylna klapa - gnije bardzo często w autach ze spojlerem, zdarza się też korozja nad lampami w aerodecku.
- zawieszenie - newralgicznym punktem (choć nie aż tak delikatnym, jak w nowszych Accordach) są sworznie z przodu - zwrotnicy i górnego wahacza. Warto je wymienić nawet profilaktycznie (stosujemy tylko polecane 555 lub CTR i regularnie kontrolujemy!)
- maglownica - skoro jesteśmy już pod autem, warto sprawdzić, czy nie cieknie maglownica. Regeneracja to koszt kilkuset złotych (raczej bliżej tysiąca). Układ wspomagania kierownicy jest dość wrażliwy na jakość płynu (polecam oryginalny PSF Hondy), a szkoda byłoby się pozbawić wspomagania, bo to działa w Accordzie bardzo przyjemnie!
- hamulce - uciążliwa sprawa. Z tyłu zdarzają się bębny, ale w Europie sporo egzemplarzy miało już hamulce tarczowe. Z przodu mamy zwykle tarcze 262mm, choć zdarzają się też 282mm. Te drugie już sensowniej hamują. 262 - są znośne, ale w dzisiejszych czasach warto rozważyć przejście na większe rozmiary. Problemem jest jednak to, że fabrycznie tarcza z przodu znajduje się pod piastą - utrudnia to wymianę. Można na szczęście dość niskim kosztem zaadaptować zwrotnice od innych modeli, które miały już tarcze na piastach - ułatwia to obsługę i daje lepsze możliwości poprawy hamulców. Warto sprawdzić działanie systemu ABS (jeśli takowy występuje) - sprawne czujniki ABS mogą być trudne w zakupie!
- hamulce - uciążliwa sprawa. Z tyłu zdarzają się bębny, ale w Europie sporo egzemplarzy miało już hamulce tarczowe. Z przodu mamy zwykle tarcze 262mm, choć zdarzają się też 282mm. Te drugie już sensowniej hamują. 262 - są znośne, ale w dzisiejszych czasach warto rozważyć przejście na większe rozmiary. Problemem jest jednak to, że fabrycznie tarcza z przodu znajduje się pod piastą - utrudnia to wymianę. Można na szczęście dość niskim kosztem zaadaptować zwrotnice od innych modeli, które miały już tarcze na piastach - ułatwia to obsługę i daje lepsze możliwości poprawy hamulców. Warto sprawdzić działanie systemu ABS (jeśli takowy występuje) - sprawne czujniki ABS mogą być trudne w zakupie!
- masa uszczelniająca - we wnękach pod maską i klapą bagażnika łatwo dostrzec sporo tzw. "kitu". Nierzadko dla "januszków" jest to niezbity dowód, że auto było w przeszłości zmiażdżone, pocięte, zespawane i niepobłogosławione przez proboszcza. W praktyce - bzdury. Ot, w tamtych latach w fabrykach Hondy kitu lano grubo i bez większych ceregieli.
- boczki drzwi - często odklejają się materiałowe fragmenty boczków w drzwiach wewnątrz. Łatwe do naprawy, zupełnie niezwiązane z tym, jak auto było traktowane - to po prostu efekt wysychającego przez te wszystkie lata kleju.
- krawędzie foteli - szczególnie kierowcy, często przeciera się materiał skrywający lamówkę - moim zdaniem bardzo irytująca sprawa, szczególnie, że poza tym tapicerka jest raczej niezniszczalna.
- wyposażenie dodatkowe - elektryczne szyby i lusterka to standard w większości egzemplarzy, często mamy też elektrycznie regulowaną wysokość fotela kierowcy. Bardzo ważnymi dodatkami są klimatyzacja oraz szyberdach - szyberdachu, jeśli go nie ma, nie dołożymy ze względu na inną konstrukcję dachu, a klimatyzacja jest dość uciążliwa w montażu i koszt operacji trzeba liczyć powyżej 1000zł. Miłymi dodatkami będą: podłokietnik (były 3 wersje, choć wg mnie jego brak niezbyt przeszkadza), dokładka zderzaka przedniego (bez niej auto wygląda bardzo biednie...), halogeny (niezależnie od rocznika, koszt kompletu to grubo powyżej 500zł, były 3 wersje halogenów). Z punktu widzenia bezpieczeństwa na drodze - miłym dodatkiem będzie trzeci stop. Oryginalny, zabudowany w tylnej półce, jest raczej trudny do znalezienia. Były też spojlery z 3-cim stopem. W autach z rynków Europy Zachodniej możemy się też spodziewać regulacji kąta przednich lamp - warto sprawdzić, czy obydwie lampy obniżają się o ten sam kąt. W najgorszym wypadku - ustawić jak należy u diagnosty i nie ruszać ;) Bardzo praktycznym dodatkiem (chyba standard w polifcie) jest podłokietnik tylnej kanapy z otworem pozwalającym dostać się do bagażnika - ułatwia przewożenie większych ładunków. Owiewki szyb - raczej ciężko to u nas trafić już na aucie, oryginalne warte są ładną kwotę. Dywaniki - zarówno gumowe, jak i welurowe, są już warte nawet po parę stówek. Spryskiwacze reflektorów - jeśli są, warto sprawdzić czy działają wszystkie cztery dysze (po dwie na jedną lampę). Uchwyt na kubki - dość popularny w autach z rynku USA - miły dodatek, warto pamiętać, że jeśli będziemy chcieli dokupić ten element, potrzebować też będziemy półki, która jest pod nim (różni się w wersji z/bez cupholdera).
- 4WS - czyli system czterech kół skrętnych. Z punktu widzenia kolekcjonerskiego - bardzo fajna sprawa, to jest właśnie jeden z tych "ficzerów", którymi możemy się wyróżnić np. na zlocie ;) Mechanicznie - nie do zabicia. Problem pojawia się, jak już coś uszkodzimy (np. uderzając w krawężnik) - dostępność części jest bardzo niska, trzeba w dużej mierze bazować na imporcie z Azji. Problemem jest też tuning - popularny mod, czyli obniżenie samochodu, jest nieco utrudniony w wersjach z systemem 4WS.
Teraz jeszcze ogłoszeniowe statystyki ;)
- przebieg - praktycznie bez znaczenia. Patrzmy na stan auta, nie cyferki na blacie! Zdarzają się sztuki z przebiegami poniżej 150 tysięcy kilometrów, ale nie ma się co obawiać nawet i przebiegów powyżej 350k - te silniki przy odpowiednim traktowaniu bez problemu przejadą pół miliona i więcej.
- silnik - unikamy gaźnikowców. Ich maksymalna moc to 110KM, są nierozwojowe, a przejście na wtrysk to już koszt i sporo roboty. W dodatku średnio znoszą LPG (jeśli planujecie instalację podtlenku gazotu). Silniki 2.0i mają ok. 130-140KM, pozwalają już w miarę komfortowo poruszać się w ruchu. 2.2 - mają już 150KM, co w zupełności wystarczy na co dzień. Są najbardziej rozwojowe, ale nie oszukujmy się - dużych mocy w tym aucie nie osiągniemy bez worka pieniędzy.
- skrzynia biegów - polecam manualną, pięciobiegową. Przełożenia są sensownie zestopniowane, o ile nie jeździmy długich tras z prędkościami 150kmph+ - wtedy będzie nam przeszkadzać hałas. Skrzynia automatyczna ma 4 biegi, automat ten jest duuużo wolniejszy od skrzyni manualnej - przyspiesza zdecydowanie wolniej, a prędkość maksymalna jest niższa o ponad 20km/h (w automacie V-max to 187km/h). Co ważne - po internecie krąży mit, że te automaty są awaryjne. To bujda powtarzana zwykle przez osoby, które nigdy nie miały do czynienia z tą przekładnią. Skrzynia automatyczna jest praktycznie nie do zajechania, o ile wiemy, jak się z nią obchodzić. "Chwytem marketingowym" jest - w przypadku przedliftów - wspominanie w ogłoszeniach o trybie "sport". W skrzyniach biegów z początków produkcji faktycznie były dwie wersje (z i bez trybu sport). Siłą rzeczy trafiały one głównie do przedliftów, ale zdarzały się też w pojedynczych poliftach. Generalnie jednak - w poliftach brak trybu sport oznacza... że skrzynia ma ten "tryb". W poliftach odpowiada za niego komputer, który po prostu wyciśnie ile się da, jeśli będziemy trzymać pedał gazu wciśnięty w podłogę.
- spalanie - niezależnie od silnika i skrzyni, spalanie jest dość podobne. W trasie zejdzie się bardzo nisko, 7 litrów nie powinno być problemem. W mieście - trzeba zakładać, że łyknie 12 litrów. Ogólnie jednak można przyjąć, że średnie spalanie będzie gdzieś w okolicach 10 litrów na 100km. Oczywiście, można się ratować LPG - wtedy jazda kosztuje tyle co nic. Ale dbanie o serwis i rozsądne traktowanie pedału gazu powinno sprawić, że nawet na benzynie nasz portfel nie dostanie łomotu.
- ubezpieczenie - kwestia AC praktycznie nie istnieje, mało kto ubezpieczy to auto ze względu na wiek. OC - oczywiście jest tu mnóstwo czynników warunkujących. Najniższa składka, jaką sam miałem do zapłaty, wynosiła bodajże 330zł - i jest to stawka z roku 2019, także nie jest źle. Auto jest jednak dość drogie dla młodych kierowców - ze względu na silnik i rocznik. W pierwszym roku - a było to jeszcze przed podwyżkami stawek - nie byłem w stanie znaleźć nic poniżej 2.000zł. Jeśli jednak macie "normalne" warunki, to Accord nie odstaje przesadnie od innych samochodów tej klasy można zakładać, że ubezpieczycie go na rok w kwocie między 450-850zł.
- potencjał tuningowy - zaopatrzenie w części nie jest najlepsze, szczególnie w porównaniu np. do Hondy Civic. Można jednak bez problemu obniżyć auto - co wpływa diametralnie na wygląd - i wyposażyć je w felgi 16-18". Od strony mechanicznej - hamulce są bardzo łatwe w modyfikacji, silnik zaś - wymiana na H-serię jest absolutnie bezproblemowa, a dla "szukających wrażeń" warto rozważyć kompresor lub turbo - jest sporo dokumentacji na temat doładowania F-serii, choć na to trzeba już szykować większe pieniądze.
- spalanie - niezależnie od silnika i skrzyni, spalanie jest dość podobne. W trasie zejdzie się bardzo nisko, 7 litrów nie powinno być problemem. W mieście - trzeba zakładać, że łyknie 12 litrów. Ogólnie jednak można przyjąć, że średnie spalanie będzie gdzieś w okolicach 10 litrów na 100km. Oczywiście, można się ratować LPG - wtedy jazda kosztuje tyle co nic. Ale dbanie o serwis i rozsądne traktowanie pedału gazu powinno sprawić, że nawet na benzynie nasz portfel nie dostanie łomotu.
- ubezpieczenie - kwestia AC praktycznie nie istnieje, mało kto ubezpieczy to auto ze względu na wiek. OC - oczywiście jest tu mnóstwo czynników warunkujących. Najniższa składka, jaką sam miałem do zapłaty, wynosiła bodajże 330zł - i jest to stawka z roku 2019, także nie jest źle. Auto jest jednak dość drogie dla młodych kierowców - ze względu na silnik i rocznik. W pierwszym roku - a było to jeszcze przed podwyżkami stawek - nie byłem w stanie znaleźć nic poniżej 2.000zł. Jeśli jednak macie "normalne" warunki, to Accord nie odstaje przesadnie od innych samochodów tej klasy można zakładać, że ubezpieczycie go na rok w kwocie między 450-850zł.
- potencjał tuningowy - zaopatrzenie w części nie jest najlepsze, szczególnie w porównaniu np. do Hondy Civic. Można jednak bez problemu obniżyć auto - co wpływa diametralnie na wygląd - i wyposażyć je w felgi 16-18". Od strony mechanicznej - hamulce są bardzo łatwe w modyfikacji, silnik zaś - wymiana na H-serię jest absolutnie bezproblemowa, a dla "szukających wrażeń" warto rozważyć kompresor lub turbo - jest sporo dokumentacji na temat doładowania F-serii, choć na to trzeba już szykować większe pieniądze.
- cena - temat rzeka, co osoba, to opinia. Wszystko zależy od stanu, wersji i wyposażenia. Tzw. "gruzy" i biedne wersje DX (poznamy m.in. po czarnych zderzakach, często brak elektrycznych szyb) kupimy nawet za tysiąc złotych, ale nie oczekujmy dobrego stanu. Za 2-4 tysiące możemy kupić auto, które będzie wyglądało znośnie i będzie się nadawało do użytku na co dzień, ale chcąc zrobić "perełkę" - raczej na pewno wyłożymy w takim wypadku powyżej 10.000 złotych. Dalej mamy auta w cenach 5-8 tysięcy. Za taką kwotę - zarówno w Polsce, jak i za granicą - możemy już kupić w miarę zdrowe auto, w tym przedziale cenowym możemy też już stawiać konkretniejsze wymagania - pełna elektryka to minimum, można też oczekiwać klimatyzacji. Wszystko za 10.000 i więcej - tutaj już na oględziny trzeba poświęcić dłuższy czas i dokładnie sprawdzić całe auto. Za takie pieniądze należy oczekiwać bardzo, bardzo dobrego stanu nadwozia (raczej patrzmy na oryginalną blachę; jeśli właściciel wycenia wysoko auto, bo przeszło kompletny remont blacharski, ostro negocjujemy, bo auto po blacharce niekoniecznie wytrzyma w ładnym stanie więcej niż 4 lata!). W tych kwotach już pełna elektryka i klimatyzacja są niemalże obowiązkowe, możemy też trafić na ciekawsze wersje np. ze skórzanym wnętrzem. Przedział 10-20.000 daje nam możliwość kupna naprawdę świetnego samochodu, znajdziemy ich całkiem sporo w całej Europie. Możemy też szukać na rynku brytyjskim - jeśli kogoś kręci posiadanie "japońca" z kierownicą po prawej stronie to dobra wiadomość jest taka, że na rynku brytyjskim sporo jest auto w najbogatszych wersjach: a więc silniki 2.2, skórzana tapicerka (zwykle w bdb stanie), przebiegi poniżej 120kkm... Problemem może być jednak zaopatrzenie w części specyficzne dla RHD (np. ramka konsoli), z drugiej jednak strony - rynek azjatycki stoi wtedy przed nami otworem.
Generalne zasady - najdroższe są coupe, najciężej znaleźć dobrego aerodecka, najłatwiej szukać sedana.
Osobiście uważam, że za Accorda, którego planujemy zatrzymać w garażu na dłużej, warto wyłożyć okolice 8.000-10.000zł - w tej cenie kupimy już sensowny, w miarę zadbany egzemplarz, ale uwaga! Nie zawsze cena z ogłoszenia jest wyznacznikiem - ostatnio namnożyło się spekulantów, którzy zawyżają ceny aut w słabym stanie, bo "kolekcjonerski klasyk". Nie, model ten nie ma dużego potencjału na kolekcjonerskiego klasyka. Oczywiście, zadbane egzemplarze będą trzymały wysoką wartość (zdarzały się kwoty transakcji przekraczające 25.000zł), ale nie będzie to nigdy obiekt spekulacyjny. Jest też drugi biegun - trafiło się w ostatnim czasie na rynku kilka aut w śmiesznie niskich cenach, które okazały się być naprawdę ładnie zachowanymi, dobrymi sztukami.
Przed zakupem polecam zajrzeć na fora/grupy z listy po prawej stronie - spora szansa, że dostaniecie tam opinie z pierwszej ręki od osób, które znają dany egzemplarz.